Jak podaje „Rzeczpospolita”, w tym roku PKP wystawiły na sprzedaż nieruchomości za 410 mln zł. Powód jest prozaiczny, firma szuka po prostu dodatkowych źródeł przychodu, które z powodu kryzysu nie są jednak tak duże jak przewidywano.
Zgodnie z oczekiwaniami, za sprzedaż gruntów, do kasy PKP miało wpłynąć 479 mln zł, tymczasem do tej pory wpłynęło tylko około 120 mln zł. W tym roku, firma ogłosiła 308 przetargów na posiadane nieruchomości o wartości 411,5 mln zł. Do kasy wpłynęło jak na razie 118,6 mln zł, za 67 postępowań zakończonych sukcesem. To efekt kryzysu gospodarczego i wyniki stagnacji na rynku. Z tego powodu zainteresowanie potencjalnych nabywców ogranicza się jedynie do małych działek. Pozostałe grunty są ponownie wystawiane na sprzedaż, w nadziei , że znajdzie się w końcu chętny i na nie. Pieniądze uzyskane w ten sposób, są przeznaczane m.in. na spłatę długów spółki matki grupy PKP, które szacuje się na 6,4 mld zł, z czego 1,47 mld zł przeznaczone zostanie na tegoroczną spłatę odsetek od kredytów i wykup obligacji.
- W całym kraju mamy do sprzedania około 16 - 20 tys. ha ziemi. Co roku na ich przygotowanie do zbycia wydajemy kilka milionów złotych - powiedział „Rz” Paweł Olczyk, wiceprezes PKP odpowiedzialny za nieruchomości spółki.
W ubiegłym roku PKP sprzedało 92 działki, za sumę 73,2 mln zł, natomiast rządowe plany strategii dla kolei przewidywały, że wpływy za 2008 rok z tego tytułu wyniosą 3 razy więcej. „W tym roku zdecydowanie zwiększyliśmy liczbę ogłaszanych przetargów i mamy lepsze wyniki” - możemy przeczytać w „Rz” wypowiedź Pawła Olczyka. W swoim posiadaniu PKP oprócz mało atrakcyjnych parceli, posiada także prawdziwe rarytasy, w bardzo atrakcyjnych lokalizacjach w centrach miast, jak np. w Łowiczu lub Szczecinie.
- Mamy ciekawe działki pod budownictwo mieszkaniowe w Warszawie, Szczecinie czy Wrocławiu. Staramy się o warunki zabudowy, będziemy je dzielić na mniejsze działki i wystawiać na sprzedaż - powiedział Olczyk.
Więcej